Szperając w przeszłości, jak na dnie szafy

Co można znaleźć, sprzątając w starej szafie? Wszystko! Wszystko, o czym zapomnieliśmy. Wiele niepotrzebnych rzeczy. Jednak czasem można się natknąć na perły zapomnienia. Jak okazy czarnych perłopławów leżą tam w niepamięci i czekają na powrót w chwale. Tak samo jest z poszukiwaniami w przeszłości. Jak choćby dociekania mitologiczne i nasz rodzimy zapomniany system wierzeń. Bogowie słowiańscy często wymykają się z obławy szeroko zakrojonych naukowych poszukiwań. Badacze organizują obławy i polowania z nagonką. Śmieszne porównanie, szczególnie że bardziej pasuje tutaj obraz płukania złota w strumieniu Gór Skalistych. Okruchy informacji są godzinami, dniami i latami odsiewane i segregowane od reszty nic nieznaczących niby faktów.

Swoje badania prowadzą badacze z wielu dziedzin. Językoznawcy badają imiona, nazwy atrybutów i świąt związanych z bóstwami. Etnografowie drążą temat obyczajów świątecznych. Historycy tradycji piśmiennej odkurzają stare księgi, narażając się na nabawienie alergii. Wszyscy chętnie wymieniają się doświadczeniami, dlatego proces odkrywania postępuje cały czas, choć dość wolno.

Trzygłów – Prawie wszystkie strony świata

Jakie miało znaczenie umieszczenie na posągu trzech twarzy trudno teraz dociekać. Nasza budowa anatomiczna skłania nas do organizacji przestrzeni w dwóch wymiarach, a to pociąga za sobą wyznaczania kierunków. A kierunki są cztery.

trzygłów

Jednak Trzygłów miał trzy oblicza. W tradycji i przesądach często występuje trójka jak choćby w powiedzeniu do trzech razy sztuka. Tradycja chrześcijańska też ma swoje odniesienia do liczby trzy. Troistość natury boga jest czymś nowym i niesamowicie kuszącym z punktu widzenia medialnego oddziaływania otoczki wiary. Czym się kierowali nasi przodkowie? Nie wiadomo.

Dziewanna – Roślina dla blondynek

Mimo silnie rozwiniętej potrzeby i technologii przekazu informacyjnego wiele sfer związanych z nauczaniem lub choćby dzieleniem się informacją zarezerwowano dla przekazu ustnego. Łatwo to zrozumieć, biorąc pod uwagę fakt, że ludzkość zapisuje to, co wie dopiero od kilku tysięcy lat. W zamierzchłości wieków wszystkie ważne informacje podawano właśnie w ten sposób. Za pomocą pieśni i podań. Dzięki temu pamięć o bogach, przodkach i bohaterach mogła przetrwać i tworzyć tradycję. Opowiadano przy ogniskach, czym zajmowała się Dziewanna, bogini związana z naturą. Od jej imienia lub na odwrót powstała nazwa ziela. Roślina lecznicza, używana również w kosmetyce. Szczególnie ulubiona przez kobiety. Rozjaśniały sobie wywarem z rośliny włosy. Poświęcone jej były jeszcze dwie inne rośliny: bylica i dziurawiec. Wszystkie mają kwiaty w kolorze żółtym. Kolor ten był w tradycji przypisany bogini. Oprócz roślin leczniczych patronowała Dziewanna polowaniu wśród kniei.

Etymologicznie nazwa sięga korzeni praindoeuropejskich. I zawiera w sobie rdzeń mówiący o jej emanacji światłem, czyli świetlista i promienista.

Simargł, bożek o niezrozumiałym imieniu

Co miało znaczyć jego imię? Simargł, do dziś naukowcy spierają się o to, wymyślając coraz to nowe teorie. I lingwiści i etnografowie nie są w tej sprawie jednego zdania. Imie jest reliktem z zamierzchłej przeszłości. Przeszłości tak dawnej, że jej echo wybrzmiało już dawno, a w języku nie zachowały się żadne ślady lub my ich dziś nie potrafimy zauważyć. Język jest tworzywem giętkim i plastycznym. Zmienia się z dnia na dzień niepostrzeżenie. Daje się ugniatać jak kulka gliny w palcach. Nic dziwnego, że po latach trudno trafić na ślad podobieństwa lub wysnuć stare znaczenie.

simargł

Jaryło lub Jarowit – Junak na białym koniu

Tak przedstawiano wyobrażenie młodości i sił witalnych. A zarazem mocy stwórczej przyrody. Młody bóg przedstawiany był jako dorodny młodzieniec w białych szatach z długa płową grzywą. W ręku dzierżył spory snopek młodego zboża. Jarowit na swym białym, rosłym rumaku przemierzał świat na spotkanie pani wiosny, by połączyć się z nią w czas letniego święta. Według dawnych wierzeń ich miłość fizyczna początkowała cykl odradzania się przyrody. Musiał być postacią z panteonu boskiego bardzo starą, gdyż ta sfera życia ludzi była zawsze ważna, a nawet mogła zaważyć na przeżyciu.

Rod i rodzanice – Dobre duch narodzin

rod

Słowianie wierzyli, że podczas narodzin człowiek jest witany przez dobre duchy. Dobre z natury, choć czasem mogły podarować młodemu obywatelowi los dziwny i zagadkowy. Splątane ścieżki życia wiodły nie wiedzieć czemu gdzie bez celu. Rod z Rodzanicami w kilka dni po porodzie stawał u wezgłowia kołyski i nadawał dziecięciu imię i wróżył, co przyniesie los. Rodzanice już wcześniej wykonały swoją pracę i zawiązały na kołowrotku nić życia.

rod

I tak od narodzin po śmierć żyjemy w nieświadomości dni nadchodzących. Nie wiemy, co los przyniesie. Nie wiemy też, czy można zmienić los. Jeśli dokonamy zmian, czy będą to zmiany, czy kontynuacja Rodowego planu.

Rod nie zdradzi, co zamyślił, a Rodzanice tylko po cichu wiją nić na kołowrót.

rodzanice

Wierzono w Roda i składano mu dary ofiarne, by był łaskaw dla potomstwa i naznaczył mu drogę niezbyt krętą i wyboistą. Każdy rodzic chce jak najlepiej dla swoich dzieci i nieba, by im przychylił.

Na koniec przyjdzie taka chwila, że jedna z wiedźm weźmie do ręki nożyce i wybawi człowieka z ziemskich kłopotów.

Weles – Obsługa nie z tej ziemi

weles

Każda kultura, jak świat długi i szeroki, posiada zestaw bogów pierwotnych, wyrastających na podstawowych potrzebach i koniecznościach. Do sfery związanej z prapotrzebami należą sprawy związane z pochówkiem. Śmierć i grzebanie ciała, z nią związane wyrosło prawdopodobnie z zapobiegliwości pierwszych hominidów, ukrywających wprzód zdobyć, a być może też ciała zmarłych członków stada, przed dzikimi rywalami. Ceremoniał mógł mieć zabarwienie kanibalistyczne. Jednak przypadłość ta została wyparta z rytuałów i obłożona tabu.

weles

Słowianie mieli swego boga, zarządcę zaświatów. Był nim Weles. Choć na swej drodze boskiej kariery startował z innego stanowiska. Nie wiadomo, kim był w czasach wspólnot wędrownych. Po osiedleniu się ludzkości został opiekunem stąd. Przylgnął do niego przydomek, świadczący o profesji. Skotij, tak o nim mówiono, a później, kiedy ludzie nauczyli się zapisywać swoje spostrzeżenia, pisano o nim.

Na starość ludzie sprowadzili Welesa do podziemi, gdzie przyjmował dusze zmarłych. Stał się szafarzem całej Nawii.